środa, 16 maja 2012

Rozdział 2: Zmiany


Minęły już dwa miesiąc. 
Dwa miesiące, przez, które nie wychodziłam z swojego domu. Był tylko jeden raz, ale to słowo nie może przejść mi przez usta. Pogrzeb. Był bardzo skromny najbliższa rodzina, znajomi pojawiła się także moja siostra do, której ciągle mam żal za to, iż nigdy nie pogodziła się z mamą. Zmieniła się, wyszczuplała, zmieniła kolor włosów na ciemny brąz, jej styl ubierania się był także inny niż przed wyprowadzką. Wiadomość o śmierci rodziców przekazała mi babcia i Manuela, które czekały już na mnie w domu po przyjeździe z komisariatu. Siostra płakała, a babcia starała powstrzymać łzy, ale nie udało jej się to. Nad grobem rodziców myślałam tylko o tym, jacy byli cudowni, chcieli dla mnie jak najlepiej, choć ja nie zawsze to doceniałam. Byli moim rodzicami, ale także przyjaciółmi – tymi najlepszymi. 
Przez dwa miesiące nie dopuszczałam do siebie nikogo- rodziny czy znajomych. Często słyszałam jak Wiktoria przychodziła do mnie, a babcia kłamiąc mówiła, że źle się czułam. Jestem jej bardzo wdzięczna za to, przeprowadziła się do nas (nas, ponieważ Manuela wróciła już chyba na stałe do domu), opiekowała nami, lecz było jej trudna. W nocy, gdy nie mogłam spać słyszałam jak babcia płacze, ale nie wiedziałam czy to po stracie córki, czy może, dlatego, iż jest jej bardzo trudno. Alicja – bo tak miała na imię, była i jest dla mnie symbolem szczęśliwej i kochającej rodzinny.  Jest wytrwała i samodzielna, nie chcę pomocy od innych ludzi, przypominała mi moją mamę.
Dzisiejszy dzień miał być taki jak inny- pokój, łazienka, kuchnia, pokój,…  Zeszłam na śniadania, a babcia czekał już tam na mnie, chciała chyba ze mną porozmawiać, lecz jej mina nie mówiła nic o tym, iż będzie to przyjemna rozmowa.
- Ana, musimy poważnie porozmawiać – powiedziała  
- Dobrze babcie, o co chodzi?- spytałam niepewnie
-Coś musi się zmienić, musisz zacząć żyć od nowa. Wiem, że trudno Ci to zrozumieć, ale twoja mama nie chciałaby na pewno byś siedziała całe dnie zamknięta w pokoju.
- Ale babciu.. 
-Proszę Cię, choć raz mnie wysłuchaj – pokiwałam głową, dając znak, że się zgadzam, a ona kontynuowała- Anastazja nie możesz dalej tak żyć, dlatego też wymyśliłam rozwiązanie, które mogłoby pasować tobie, siostrze i mnie.  Musimy pomóc Ci pogodzić się z stratą rodziców i dlatego musisz pożegnać się z miejscem, w którym wszystko Ci ich przypomina, musimy się przeprowadzić.  
Zapadła cisza, babcia mówiąc to starała się być bardzo delikatna, ale dla mnie to i tak był wielki szok. Nie chodziło o samą przeprowadzkę, myślę, że z tym mogłabym sobie dać radę, gorsza była myśl, że porzucę dom, w którym się wychowałam, gdzie spędzałam czas z moimi rodzicami.
 - Tak, to dobry pomysł tylko babciu nie wiem czy sobie poradzę. –powiedziałam, dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że na głos
- Ana, wiesz,że bardzo Cię kocham i dlatego chcę żebyś zamieszkała razem ze mną i dziadkiem na farmie, oczywiście wraz z siostrą. Co ty na to ?- zapytała
-Ale obiecaj mi, że jeśli tam nie znajdę „nowego” życia to będę mogła wrócić do mojego obecnego domu. 
Babcia chwilę się zastanawiała, lecz później podeszła do mnie i przytulając mnie powiedziała:
- Oczywiście kochanie, jesteś bardzo odważna tak jak twoja mama. Była by z Ciebie dumna.
         Nie wiedziałam, że przeprowadzką zmieni mnie i moje życie o 360 stopni.

czwartek, 10 maja 2012

Rozdział 1: Powrót do przeszłości, część III

 W radiowozie panowała zupełna cisza, jedynie co jakiś czas wlatywała prze okno mucha, ale nawet ona znikała zaraz po pojawieniu się. Droga nie była bardzo długa, a jednak dłużyła mi się niemiłosiernie. Kiedy zobaczyłam wielki, czarny napis Policja ucieszyłam się, że w końcu dojechaliśmy. Wyszłam z samochodu nie czekając na policjanta, który jak dla mnie był niemową, weszłam do budynku. Na ścianach wisiały tablicę z informacjami, ogłoszeniami - typowy wystrój komisariatów. Na środku była recepcja, gdzie bez namysłu podeszłam i spytałam:
- Dzień dobry nazywam się Anastazja Siwon i byłam wezwana na komisariat.
Pani na recepcji momentalnie zbladła i zaniemówiła.
- "No super kolejna osoba, która ze mną nie porozmawia"- pomyślałam
Po upływie kilku sekund starsza Pani odpowiedziała:
- Pan komendant już na Panią czeka - mówiąc to zaprowadziła mnie do jego gabinetu.
Gdy weszłam od razu wstał i zapytał:
- Pani za pewnie jest Anastazją, tak?
- Tak zgadza się - odpowiedziałam.
Usiadłam na wygodnym fotelu i zapytałam go:
- Mógłby Pan powiedzieć po co mnie wezwano? Moi rodzice na pewno się martwią, gdzie jestem.
Zapadła dwu minutowa cisza, aż w końcu odezwał się:
- Jest już Pani prawie dorosła, więc nie będę owijał w bawełnę. Chodzi o Pani rodziców.
Znów zapadła cisza, a ja zaczęłam się przyglądać mu coraz uważniej.
- Stała się straszna rzecz, dziś około godziny jedenastej miał miejsce wypadek, w którym brali udział właśnie oni. Jadący z szybką prędkością pijany kierowca wjechał w samochód twoich rodziców. Pijany kierowca uszedł z tego bez szwanku, a Pański ojciec zmarł na miejscu. Mama natomiast po nieudanej próbie pierwszej pomocy odeszła. Bardzo mi przykro z tego powodu, Pani babcia już pewnie jest w drodze, siostra również. Proszę przyjąć moje wyrazy współczucia.
         Nie słuchałam go do końca, w głowie miałam tylko dwa słowa zmarł i odeszła. Chciałam  stamtąd  jak najszybciej uciec, lecz moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Nogi nagłe zmiękły i nie byłam już w gabinecie. Bo przypomniałam sobie dzisiejszy ranek pożegnanie z mamą i tatą, nie tak powinno wyglądać ostatnie pożegnanie. Nagle poczułam siłę, która powoli rozrywała mnie od środka, szybkim ruchem wstałam i wybiegłam z komisariatu. Stojąc na schodach poczułam dziwne uczucie, nigdy wcześniej nie miałam z nim do czynienia - nie wiedziałam co mam zrobić, gdzie pójść, całe moje życie legło w gruzach w jednej chwili. Takie sceny znałam tylko z filmów, nigdy nie miałam z nimi kontaktu w świecie rzeczywistym. Przecież moi rodzice mieli być zemną do mojego wesela, dzieci, mieli być zawsze. Co teraz będzie? Jak ja poradzę sobie sama?
      Na dosyć złych informacji zaczął podać deszcz, ale nawet on mnie nie powstrzymał w biegnięciu do domu. Jakiego domu?! Nikt tam na mnie nie czekał. W głowie mijały mi sceny jak mógł wyglądać ten wypadek. Nikt nie widział moi łez, choć w cale się ich nie wstydziłam. Biegłam, nie odczuwając zmęczenia, nie odczuwając niczego. Droga mijała mi bardzo szybko, byłam coraz bliżej celu. Bałam wejść się do "naszego" kochanego domku. Nagle się zatrzymałam.
     Stanęłam na środku drogi i zaczęłam krzyczeć:
- Dlaczego oni? Boże czym Cię zawiedli, musiałeś mi ich zabierać?! Miałam tylko ich! Dlaczego? Jeśli bys naprawdę istniał nie dopuścił byś do tego.
   Nie zauważyłam nawet, iż stałam przed domem. Szłam bardzo powoli, niepewnie jakbym pierwszy raz wchodziła do niego. Naciskając lekko na klamkę usłyszałam rozmowę dwojga ludzi, pomyślałam, że może to wszystko pomyłka, może oni czekają na mnie w kuchni przy kolacji. Udałam się w kierunku tego pomieszczenia, lecz ujrzałam zupełnie kogoś innego.
  Zauważyły mnie, ale nie zdążyły nic powiedzieć, ponieważ uciekłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi na klucz, założyłam słuchawki na uszy i padłam na łóżko, myśląc "To tylko sen". 

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 1: Powrót do przeszłości, część II

   Po wejściu do szkoły od razu podbiegła do mnie Wiktoria - chodząca doskonałości. Jej długie i szczupłe nogi były podkreślone w jasno niebieskich rurkach. Nie narzekałam na swoje ciało, mama ciągle podkreśla, żebym przytyła ale ja czuję się dobrze w własnej skórze. Jednego czego mogłam zazdrości Wiktorii to jej piersi, jak na swój wiek miała je dosyć duże i zwracały uwagę wszystkich chłopaków w szkole. Ja nie miałam się czym pochwalić. Miała także długie ciemne włosy i śniadą karnację- jak dla mnie była doskonała. Moje rozmyślanie przerwał dzwonek na lekcję.
- Co teraz mamy?- zapytałam Wiktorii
- A jak myślisz, który przedmiot kocham ponad życie?- odpowiedziała markotnie
- Myślę, że to angielski.- roześmiałam się.
- Bardzo śmieszne- Wiktoria się oburzyła
- No chodź już, bo się spóźnimy. - pogoniłam ją i udaliśmy się w kierunku klasy.
    Lekcję niemiłosiernie mi się dłużył, na każdej z nich myślałam tylko o dzisiejszym święcie, które spędze z rodzicami. Wybiegłam z szkoły myśląc, że tata już na pewno na mnie czeka. Nie zastałam jednak naszego samochodu na parkingu szkolnym, więc usiadłam na ławce pewna, iż zaraz się pojawi. Po pewnym czasie Wiktoria wyszła z szkoły i podeszła do mnie.
- Ana, chcesz jechać z nami? Mama dzisiaj po mnie przyjeżdża i wybieramy się na zakupy. Jak chcesz to możemy Cię podrzucić? - zaproponowała
- Nie, dzięki tata z mamą mają dziś rocznice zaręczyn więc wybieramy się razem do restauracji. - odpowiedziałam podekscytowana.
- Życzę miłej zabawy. Do zobaczenia.
- Do jutra- odpowiedziałam i pożegnałam się z nią.
  Upłynęło już sporo czasu, a taty jak nie było tak nie ma. Zaczęłam się zastanawiać co mogło spowodować to,iż jeszcze po mnie nie przyjechał. Z szkoły wszyscy już wyszli, więc stwierdziłam, że idę do domu. Po drodze myślałam, iż rodzice chcieli ten dzień spędzić razem, ale dlaczego nie zadzwonili. Idąc chodnikiem mijałam domy znajomych z szkoły, kościół, sklepy, a nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa więc byłam coraz to bardziej nerwowa. Kiedy weszłam do domu, zawołałam:
-Mamo! Tato! - lecz nikt nie odpowiedział
   Poszłam do kuchni coś zjeść, bo po drodze, którą przeszłam zgłodniałam. Wyciągnęłam naleśniki i dżem, posmarowałam je i poszłam włączyć komputer. Przeglądałam internet dosyć długo, aż przerwał mi telefon, pobiegłam go odebrać
- Tak, słucham?
- Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do domu Anastazji Siwon?- zapytał poważny głos męski.
- Tak to ja, o co chodzi? - zapytałam
- Nazywam się Robert Doper, jestem policjantem i mam do Pani wielką prośbę.- odpowiedział
- Słucham?
- Hmm..., lepiej będzie jak Pani sama przyjedzie na komisariat, zaraz wyślemy po Panią samochód. Do widzenia.- powiedział szybko i odłożył słuchawkę.
- Do widzenia. - odpowiedziałam, ale już do sygnału z telefonu.
  Szybko przebrałam się i byłam gotowa do wyjazdu, choć  zastanawiałam się co mogło się wydarzyć, iż zaraz pojadę na komisariat. Jeszcze nie wiedziałam, że już niedługo będę żałować, iż tam pojechałam.


Podoba wam się?

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 1: Powrót do przeszłości, część I


- Anastazja, wstawaj spóźnisz się do szkoły! 
- Mamo jeszcze 5 minut - odpowiedziałam kryjąc twarz w kołdrze
- Oj Ana ty zawsze umiesz wzbudzić we mnie litości, zaraz widzę Cię w kuchni - odpowiedziała mama i zamknęła drzwi.
          Zaraz po tym usłyszałam jak schodzi po naszych starych i skrzypiących schodach. Razem z mamą uważałyśmy, iż tata już dawno powinien je wyremontować, ale on zawsze nam powtarzał "te schody to pamiątka po naszej  rodzinie". Gdyby się dłużej zastanowić było w tym trochę prawdy, po przeprowadzce do tego domu mama uparła się, trzeba go wyremontować.  Dom  był okropny brudna kuchnia i łazienka, brak mebli, pajęczyny i pełno kurzu. Po kilku miesiącach zaczął wyglądać jak prawdziwy i normalny dom. Na dolnym parterze znajduję się kuchnia, łazienka, pokój gościnny i mały pokój, który do tej pory nie był wykończony. Wydaje mi się, iż rodzice planują przeznaczyć ten pokoik dla nowego członka rodziny. Ale to tylko moje przypuszczenia, choć bardzo chciałabym mieć malutkiego bobasa w domu. Idąc dalej po starych schodach wchodzimy na drugie piętro. Jest na nim sypialnia rodziców, mój pokój, łazienka i pokój mojej siostry. No tak jak mogłam zapomnieć o mojej najukochańszej siostrzyce, której ciągle wydaje się że jest już dorosła i sama może decydować o własnym życiu. Właśnie przez to rodzice pokłócili się z nią, a ona się wyprowadziła. Pokój stoi pusty chciałam się do niego przenieś, ale mama powiedziała, że ciągle ma nadzieję, iż Manuela wróci.
Leżąc na łóżku zastanawiałam się nad ostatnimi wydarzeniami, za rok kończę szkołę i będę musiała wybrać college, Manuela nie odzywała się oprócz wysłania kartki na Święta, tata dostał awans, mama również była spełniona zawodowo jako nauczycielka.
-Anastazja!- usłyszałam krzyk mamy z dołu
-Już idę- odpowiedziałam szybko i zerwałam się z łóżka
Poranna toaleta zajęła mi chwilę, a następnie udałam się do wielkiej wspólnej szafy Manueli, mamy i mojej- teraz tylko mamy i moja. Ubrałam jasne opięte spodnie, luźny sweter i zbiegłam do kuchni.
-Dzień dobry tato!- ucałowałam tatę w czoło i usiadłam do stołu
-Witaj skarbie - odpowiedział
Mama przygotowała mi już tosty z owocami, wiedziała jak bardzo to lubię. Uwielbiała gotować nikt nie miał wstępu do kuchni, nikomu nie pozwalała tam wejść, to było tylko jej miejsce.
W miłej pogawędce zjedliśmy śniadanie i poszłam ubrać się buty. Co kilka dni tata odwoził mnie do szkoły, gdy nie musiał być wcześniej w pracy. Mama natomiast pracowała na końcu miasta w dużej i zdyscyplinowanej szkole. Wychodząc z domu , jak zwykle podeszła i ucałowała mnie w policzek mówiąc że  mnie bardzo kocha. Nie wiem dlaczego robiła to zawsze jak wychodziłam rano, uważałam to za trochę dziecinne, ale ona mimo to nie przestawała. Dopiero za kilka dni zdam sobie sprawę jak będzie mi tego brakować.
- Ja Ciebie też kocham - powiedziałam przytulając mamę i wyszłam
To był ostatni raz kiedy ją widziałam.
Droga do szkoły samochodem zajmowała około 15 minut, więc w szybkim czasie dojechaliśmy do szkoły.
- O której dzisiaj kończysz? - zapytał
- O 15 - odpowiedziałam i zastanawiałam się dlaczego pyta
- Pojadę po pracy najpierw po mamę, a później po Ciebie, dobrze?
- Dobrze, a czy przegapiłam jakąś ważną rocznic? - zapytałam
 
- Dokładnie 16 lat temu poprosiłem twoją mamę aby została moją żoną.
- Tato to cudownie już nie mogę się doczekać- odpowiedziałam radośnie, pożegnałam się z nim i zamknęłam drzwi.
Pomachałam mu jeszcze jak ruszał spod szkoły, odmachał i znikł za zakrętem.
Odwróciłam się i pomyślałam "Jak wspaniale zaczął się dzisiejszy dzień , już nie mogę doczekać się wyjazdu z rodzicami".
Nie wiedziałam jeszcze, że to będzie najgorszy dzień w moim życiu i zapamiętam go na zawsze, ale nie jako zaręczyny moich rodziców.




I jak podoba wam się pierwsza część, mam dalej pisać czy zrezygnować? 
Szczere odpowiedzi!

sobota, 28 kwietnia 2012

Prolog

Sen. To tylko zły sen. Anastazja zerwała się w płaczu ze snu, kolejna noc kiedy śni się jej najgorsza chwila w jej życiu- wypadek rodziców. On zmienił Ane - tak nazywała Anastazję jej babcia. Zmienił ją. Przyjaciół. Szkołę. Wszystko. A ona tak bardzo chciała jedynie szczęścia, czy to tak wiele? Usiadła na końcu łóżka, założyła słuchawki i przeniosła się do "swojego" świata.